Sapota o aferze HRE: próba siłowego przejęcia
To wszystko wygląda na próbę siłowego przejęcia majątku przy wykorzystaniu sądu jako narzędzia – uważa Sapota.
Saga upadłościowa
Oto kolejna odsłona „upadłościowej sagi” Biznes Alert, którą rozpoczął tekst o – w pewnym sensie – nadprzyrodzonych wydarzeniach w warszawskim sądzie rejonowym.Czytaj: Cudowny Sąd Rejonowy w Warszawie, czyli jak przejąć 300 mln zł w 36 godzin
Po tej publicystycznej, pełnej sarkazmu, publikacji wysłaliśmy pytania do wszystkich bohaterów tekstu. Jako pierwszy zareagował, wspomniany już Marcin Kubiczek.
Czytaj: Kubiczek jest raczej spokojny
Do sprawy ustosunkowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Częściowo, na zadane pytania, odpowiedział Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy. Wciąż czekamy na reakcję Prokuratury Okręgowej.
Czas na głównego „winowajcę”, czyli Michała Sapotę i jego wersję wydarzeń.
Pokazówka
Można powiedzieć, że Michał Sapota już został skazany, bo jest powszechnie uznawany za głównego winowajcę tzw. „afery HRE”, czyli największej awantury nieruchomościowej nowoczesnej Polski.Część mediów tzw. mainstreamu odsądziła go od czci i wiary ogłaszając, że zbudował gigantyczną piramidę finansową. Podobno naraził na straty rzędu 3 mld zł. setki, tysiące – ba nawet dziesiątki tysięcy! – wielkich inwestorów i zwykłych Kowalskich z całej Polski.
Według portalu Bankier.pl takie informacje rozpowszechnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
Warto nadmienić, bo o tym w mediach cisza, że Sapota był w Łodzi przesłuchiwany i po akcji trwającej kilkadziesiąt godzin, wypuszczony na wolność. Został tam przewieziony z Katowic (gdzie go pokazowo zatrzymano i zapakowano do policyjnej „suki”).
W sumie, tak na chłopski rozum, powinniśmy się cieszyć, że polskie państwo tak sprawnie ściga nieuczciwych przedsiębiorców.
Ale z drugiej strony, po zapoznaniu się z wersją Sapoty, można dojść do zupełnie innych wniosków…
Rozgoryczenie
Najłatwiej o ocenę, gdy spojrzymy na fakty – stwierdza Michał Sapota, człowiek,
który od ponad roku jest na pierwszej linii batalii
o majątek, prawdę i przyszłość inwestorów.
Opowiada o postępowaniach toczących się w sprawie spółek z Grupy HRE Investments:
W postępowaniu restrukturyzacyjnym HREIT przez rok nie rozpatrzono nawet wniosku o sprzedaż nieruchomości. Tymczasem w sprawie BDC Development, mojej spółki należącej do tej samej grupy, w 36 godzin wprowadzono zarząd przymusowy i przekazano mu stery, naruszając podstawowe zasady niezawisłości i bezstronności sądu.
Nie kryje rozgoryczenia:
Wielomilionowy majątek został oddany w zarząd przymusowy w tempie szybszym niż rozpatrzenie trywialnego wniosku o dostęp do akt tej samej sprawy.
Dysproporcja
Porównania są dla Michała Sapoty równie bolesne jak chłodne zestawienie liczb:W sprawie HREIT na otwarcie głosowania nad planem restrukturyzacyjnym czekaliśmy miesiącami – bez efektu. W BDC Development zarząd przymusowy został wybrany i wdrożony w 36 godzin po wniosku zaledwie 18 wierzycieli mających roszczenia na 4 mln zł. Po drugiej stronie było 240 osób chcących restrukturyzacji i działających na sumę 55 mln zł. Tak skrajna dysproporcja? To pokazuje, jak bardzo system potrafi być ślepy na liczby i głos większości.
Naszą rolą zawsze było dbać o uczciwość, transparentność, o interesy wierzycieli i indywidualnych inwestorów. Dlatego nie składamy broni – zgłaszamy zażalenia, zawiadamiamy prokuraturę i Ministerstwo Sprawiedliwości, żądamy objęcia sprawy nadzorem administracyjnym – przekonuje Sapota.
Manipulacje
W tej historii, według Sapoty, najwięcej kontrowersji budzi postać Marcina Kubiczka.Jak relacjonuje Sapota:
Kubiczek, tymczasowy nadzorca sądowy, poparł wniosek o ustanowienie zarządu przymusowego i wskazał do tej roli… spółkę, której sam jest prezesem. To jawny konflikt interesów!
Mamy podstawy, by sądzić, że pan Kubiczek manipuluje faktami, wykorzystuje media do wywarcia wpływu na decyzje sądu. Domagano się od nas wydania ogromnej liczby dokumentów w nieludzko krótkim terminie, wiedząc, że fizycznie nie posiadamy części z nich. Kiedy tylko możliwe – reagujemy, prosimy o wydłużenie terminów. Wszystko na nic. Zarządca przymusowy twierdzi przed sądem, że odmawiamy współpracy – to czysta manipulacja!
Sapota nie kryje emocji:
Dlatego złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa i świadomego wprowadzenia sądu w błąd przez Kubiczka. Równocześnie zarzuca nam się uszczuplanie majątku tam, gdzie spółka… po prostu regulowała zobowiązania i dokańczała budowy!
Mechanizmy
W relacji Sapoty nie ma niedomówień:Decyzje sądu? Ani transparentne, ani merytorycznie uzasadnione. W postępowaniu restrukturyzacyjnym na dowolne rozpoznanie czekaliśmy miesiącami, a zarządcę przymusowego w BDC ustanowiono w kilkadziesiąt godzin. Najbardziej szokująca jest zmiana składu sędziowskiego bez losowania oraz wydanie orzeczenia bez zapoznania się z aktami – wszystko trwało 12 minut. Decyzje zapadły na podstawie manipulacji, a nie twardych dowodów. Czy to jest sprawiedliwość?
Straty
Każde słowo w tej relacji waży tyle, co cegła:BDC ma na ukończeniu dwa etapy inwestycji i 360 mieszkań. Nagłe przejęcie sterów przez zarządcę przymusowego oznacza ryzyko wstrzymania budów, a nawet upadłości. Pracownicy zostali odcięci od kluczowej korespondencji z klientami i urzędami. Syndyk nie zna stanu faktycznego spraw spółki, nie może efektywnie kontynuować projektów deweloperskich. W efekcie jego niekompetencja może prowadzić do powstania szkód i drastycznego obniżenia wartości majątku.
Sapota ostrzega:
Jeżeli przejęcie majątku przez podmiot zewnętrzny i szybka upadłość dojdą do skutku, nabywcy mieszkań znajdą się pod ścianą: będą musieli sami wydawać pieniądze na dokończenie inwestycji albo latami czekać na dewelopera, który przejmie projekt w licytacji. To nie jest restrukturyzacja, która służy ludziom!
Cienie
Im dłużej Sapota ciągnie wątek, tym więcej pojawia się w tej historii cieni:Kubiczek zatrudnia firmy PR, a dziennikarze produkują laurki kreujące go na szeryfa wierzycieli. A potem atakują nas tekstami, wzywają do upadłości HREIT i BDC – przypadek? – pyta retorycznie Sapota.
Dla inwestorów to śmiertelne zagrożenie: część majątku przeznaczona na obsługę prawną i PR zamiast na budowę i zwroty dla wierzycieli. Tak nie może być. My chcemy uczciwej restrukturyzacji – zaznacza.
Spokój
Ton wypowiedzi Sapoty jest alarmujący, ale nie pozbawiony nadziei:Walczymy dwutorowo. Składamy zażalenia, aby nieprawidłowe decyzje zostały uchylone – chcemy powrotu do restrukturyzacji, która ratuje ludzi, a nie tylko aktywa dla syndyka. Jeśli to się nie uda, składamy nowe wnioski o restrukturyzację z poparciem ponad 30 proc. wierzycieli i wnioskujemy o zmianę nadzorcy. Naszym celem jest zawsze dostarczenie mieszkań nabywcom i zwroty dla inwestorów.
Wszystkim, którzy powierzyli nam oszczędności i zaufanie, mówię: zachować spokój. Robimy wszystko, by was obronić przed chaosem, niesprawiedliwością i machiną, która nie zna wartości prawdziwego życia – podkreśla Michał Sapota.
Nadzieja
Sapota nie próbuje grać eksperta od systemowych reform, ale jego bolesna szczerość zamyka ten cały dramat de facto w jednej wypowiedzi:Wymiana sędziego bez losowania, 12 minut do wydania orzeczenia, manipulacje zamiast argumentów… To jest dramat jednej spółki, ale i obnażenie dziur w systemie upadłości i restrukturyzacji. Oczekuję od prokuratury rzetelnego śledztwa, od Ministerstwa Sprawiedliwości objęcia sprawy nadzorem – nie dla siebie, lecz po to, by każdy mógł wierzyć, że prawo znaczy coś więcej niż pośpiech i rutyna.
W świecie, w którym 12 minut starcza na przejęcie majątku wartego setki milionów, zostaje jedno: przysięga walki o transparentność, uczciwość – i nadzieja, że choć raz prawo będzie po stronie tych, którzy budują, a nie tych, którzy liczą – puentuje Sapota
Źródło: Biznes Alert